piątek, 3 marca 2017

Rozdział 1.

To będzie.. Tędy. -Mruknęła wlepiwszy wzrok w mapę, którą zaraz schowała za płaszczem wzdychając cicho z wycieńczenia.- Jestem już tak blisko. -Mimowolnie na jej ustach zawitał nikły uśmiech, który tak rzadko pokazywał się na zmęczonej twarzy kobiety. Czasem wątpiła czy będzie w stanie być taka jak kiedyś. Rozległą cisze zagłuszyło jej ponowne westchnięcie a po nim kaszel.- Muszę zrobić postój. Jeśli wyruszę w takim stanie, jedynie go pogorszę. -Wypowiadając te słowa starła z ust krew, przysiadając pod drzewem. Zmrużyła powieki, które po chwili samoistnie się zamknęły oddając ją w objęcia Morfeusza.
...
Długo jeszcze? -Niecierpliwiła się i to strasznie. Bo ile można czekać aż ktoś się przebierze? Nie mając czym się zająć chwyciła w dłonie pierwszą gazetę z brzegu, zaczynając wodzić lazurowymi oczami po tekście który na niej widniał.- "Festiwal z okazji gwiazd. Jeszcze nigdy nie było ich aż tyle na niebie! To przełomowe zdarzenie. [...]" -Już po pierwszym zdaniu kobieta wiedziała kogo tam zabierze. Uśmiechnięta od ucha do ucha oddała się marzeniom, gdy nagle wyrwał ją z nich dziewczęcy głos.
- Aliceee! -Dopiero gdy dziewczyna krzyknęła nasza bohaterka na nią spojrzała gwiżdżąc pod nosem z widoku jaki ujrzała.- Tak tak, wybacz za to. -Odłożyła gazetę na stoliczek podnosząc przy tym z siedzenia.- Wyglądasz wspaniale w tej sukience. Jestem taka dumna ze swoje młodszej siostrzyczki.
- N-Naprawdę? Nie wiem czy się mu spodoba.. A co jeśli nie zwróci na mnie uwagi?
- Nie myśl o tym. W końcu sam Cię zaprosił na randkę. -Bez ceregieli walnęła brunetkę w tył głowy, zaraz krzyżując ręce pod biustem. Nienawidziła gdy ktoś wmawiał sobie bzdury.
- Niby racja.. Auu! Nie bij mnie okrutnico! -Kobieta widząc jak jej młodsza siostra chwyta się za głowę, nie mogła cicho się nie zaśmiać. Już chciała coś dodać gdy nagle usłyszała dźwięk telefonu, wystarczyło tylko by spojrzała kto dzwoni a na jej ustach zjawił się uśmiech rozczulenia z delikatnymi wypiekami.- Muszę lecieć, a ty kup tą sukienkę. -Ostatnie słowa powiedziała z pewną siłą, zupełnie jakby dawała jej rozkaz. Nie myśląc już o niczym wybiegła ze sklepu prosto na miasto, kierując w stronę domu...
...
Obudził ją świergot ptaków, w które chętnie by teraz rzuciła czymś ciężkim za przerwanie snu. Choć bardziej były to jej wspomnienia sprzed tych kilku okropnych lat. Przetarła dłonią twarz próbując pozbierać do kupy.- Pora iść dalej.

czwartek, 2 marca 2017

Prolog.

Wszystko stało się tak szybko.. -Po ciemnej okolicy rozległ się szept kobiety, która przemierzała miasto wlepiając wzrok w ziemię. Jej poniszczony oraz brudny płaszcz powiewał na wietrze, przez co tylko mocniej się nim okryła. Ludzie mijali ją, nie zwracali uwagi, dla nich ona nie istniała, zupełnie jakby była duchem. Ale ona żyła, żyła nie mogąc pojąć swojej głupoty, żyła by wszystko przywrócić do stanu sprzed kilku lat, by ponownie dostąpić zaszczytu stania u boku bliskiej osoby. Na której samą myśl zadrżała jej warga.- Poczekasz.. Prawda?! -Krzyknęła na cały głos wlepiając czerwone od łez oczy w niebo. Jej pełen bólu krzyk nie dotarł do nikogo. Przełknęła ślinę ruszając w dalszą podróż, podczas której jej myśli wracały do tamtego momentu.